MILCZAŁAM AŻ DO TEJ PORY

Były to lata osiemdziesiąte. Pielgrzymki stanowiły nie tylko wyraz pobożności, ale też publiczną demonstrację wiary w komunistycznym kraju. Dla władz były „solą w oku”. Komuniści starali się przełknąć tę „ość w gardle”. Próbowali ograniczać ruch pielgrzymkowy do minimum, stosując różnorakie metody przeciwdziałania. Pątnicy musieli pokonywać wiele nieprzewidzianych i sztucznych trudności, wręcz prowokacji, stwarzanych przez władze.

Rok po zniesieniu stanu wojennego wybrałam się z moim ojcem i dwoma córkami na moją kolejną już pieszą warszawską pielgrzymkę na Jasną Górę. Dla ojca była to pierwsza wyprawa. W jego pątniczym tobołku brakowało wszystkiego, łącznie z pędzelkiem do golenia, którego każdego poranka zawzięcie szukał, nawet w naszych babskich bagażach. Miałyśmy niezły ubaw z tego pędzelka.

Trasa pielgrzymki była monitorowana przez podstawionych „pielgrzymów”. Trzeba było uważać na słowa i gesty. Jak gdyby im na przekór, pozdrawialiśmy funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej zabezpieczających każde skrzyżowanie. Trzeba przyznać, że na nasze „Bóg zapłać” byli wśród nich i tacy, którzy odpowiadali: „Idźcie z Bogiem”. :)

Pamiętam scenkę, jak pielgrzymi nieco awanturowali się w kolejce po chleb. Jeden z „tamtych” wmieszał się w sam środek wrzawy i zaczął nagrywać całe to zamieszanie. Zauważyłam, że nagrywa spod pazuchy. Uwaga! Z butną miną kazałam mu wyłączyć mikrofon! Taka to ze mnie bohaterka była... Wyłączył i odszedł „w siną dal”. Za jakiś czas spotkałam go, jak odpoczywał gdzieś na poboczu drogi. Zauważył mnie, pogroził mi palcem i ostrzegawczo położył palec na ustach. Znaczyło to, że miałam milczeć. Zajęta życiem – milczałam, aż do tej pory...

35 km od Częstochowy, w miejscowości Święta Anna znajduje się sanktuarium Babci Pana Jezusa – św. Anny. Gdzieś około godziny drogi do Sanktuarium zgubił się mój tata. Odnalazłam go klęczącego u stóp Babci Jezusa. Modlił się – jak później powiedział – o dobrych mężów dla swoich wnuczek. Intencja wspaniała, ale strachu mi przysporzył... Wiedziałam, że lubił psioczyć na komunistów...

Mamy rok 2020. A nic się nie zmieniło od tamtej pory. Pielgrzymka warszawska (jak to mieszkańcy Częstochowy mówili: „Warszawiaki”) przybywała na Jasną Górę 14 sierpnia, w przeddzień Uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Tego dnia mój tato obchodził swoje urodziny. Tym razem 72. Gromkie „sto lat” u stóp Królowej Polski było prezentem dla niego najwspanialszym – jak powiedział – w życiu. Płakał wzruszony. Płakał i płakał...

Ojczyznę powierzyliśmy Królowej Korony Polskiej. „Pod Twoją obronę” słychać było zewsząd. Ciężar spraw, bagaż uczuć osobistych, złożyliśmy u stóp Matki. Jak kto mógł i czym miał - wróciliśmy do domów...

Tato, jesteśmy wolni! Tylko ten koronawirus...

Jadwiga Kulik 

do góry